Na podany adres email, wyślemy wiadomość z linkami do materiałów.
W przypadku jeżeli nie otrzymają Państwo maila, prosimy o sprawdzenie folderu “Spam” w Państwa skrzynce.
Jakie cechy powinien posiadać projektant wnętrz? Jak zacząć i czy trudno jest pracować w tym zawodzie? Gdzie szukać inspiracji do projektów? W jaki sposób program do projektowania wnętrz InteriCAD wspomaga pracę architekta? Na te i wiele innych pytań odpowiada – w ekskluzywnej rozmowie z InteriCAD Polska – Pan Michał Strawa, doświadczony warszawski projektant wnętrz i jeden ze zwycięzców konkursu “Czerwcowe Wnętrze”. Zapraszamy do lektury.
Na początku chcielibyśmy jeszcze raz pogratulować Panu zwycięstwa w konkursie “Czerwcowe wnętrze”, w kategorii “Nagroda Fanów InteriCAD”.
Michał Strawa: Bardzo dziękuję. Jest mi bardzo miło. Pozostałe bardzo dobre zresztą projekty, również zasługują na gratulacje.
Jak to się stało, że został Pan architektem wnętrz?
– Urodziłem się na Podkarpaciu i na początku swojej drogi, wybierając uczelnię , nie brałem takiej profesji pod uwagę. Dopiero kiedy zamieszkałem w Warszawie, zainteresowałem się tematem projektowanie wnętrz. Temat wciągał mnie stopniowo, ale konsekwentnie. Zacząłem iść w tym kierunku i właśnie w tym kierunku zdobywać wiedzę. Jest tak, że wymyślamy sobie scenariusz, a los pisze swój i najczęściej to ten drugi scenariusz wchodzi w życie. Tak się stało i w moim przypadku. Z moim kolegą projektantem wnętrz założyłem spółkę, która zajmowała się projektowaniem i wyposażeniem wnętrz, i przez 11 lat bardzo dobrej współpracy nabierałem doświadczenia. Tak zaczęła się moja przygoda z projektowaniem wnętrz i trwa nadal, dając mi satysfakcję i możliwość wykonywania takiej pracy jaką lubię. Projektowanie sprawia mi ogromną przyjemność. To że tym się zajmuję wynikło z potrzeby, a nie kalkulacji, czy wyboru i dlatego sprawia mi to taką frajdę.
Czy dla Pana rodziny ten wybór był zaskoczeniem?
– Nie wiem, czy w jakiś sposób to analizowali. Myślę, że w ogóle moje decyzje życiowe mogły być zaskoczeniem dla mojej rodziny. Całkowita zmiana miejsca zamieszkania i wszystkie plany czy scenariusze, które sobie gdzieś tam jeszcze w liceum poukładałem, kompletnie wywróciły się o sto osiemdziesiąt stopni. Tak naprawdę elastycznie dopasowywałem się do planu, który rysowało życie i sytuacje, w których się w danym momencie znajdowałem. Starałem się je wykorzystać najlepiej, jak umiałem. To nawet dla mnie było zaskoczeniem. 🙂
Brał Pan kiedyś pod uwagę pracę w innym zawodzie?
– Tak, na samym początku pracowałem jako handlowiec. To są zawody bardzo pokrewne, bo zawsze jest to praca z klientem, a ja się dobrze w tych kontaktach odnajduję. Teraz nie zamieniłbym tej pracy na inną.
Jakie są zalety i wady wynikające z profesji architekta wnętrz?
– Nie jestem obiektywny, bo ja widzę same zalety. Może wadą tak naprawdę jest tylko czas, a bardziej dostosowanie pracy do terminów. Muszę sobie wyznaczać czas i muszę się tych terminów trzymać, a terminy deadline’y, to nie są ulubieńcy kreatywności, więc tak naprawdę to jest chyba taka jedyna wada.
Jakie cechy należy Pana zdaniem posiadać, aby poradzić sobie w tej branży?
– Trzeba czuć w sobie taką potrzebę, chęć i radość, z kreowania przestrzeni i z tworzenia czegoś. Jeśli mowa o takich nieoczywistych cechach, to na pewno otwartość, komunikatywność i zdolność obserwacji. Inwestor czasem nie wszystko nam powie, ale po jego reakcjach, nawet na jakieś podsuwane przez nas propozycje materiałów, czy podczas pracy nad projektem, wiele można odczytać. Więc taka umiejętność, jest bardzo pomocna. Myślę też, że pokora, żeby nie dać się ponieść własnym ambicjom, bo to jednak ludzie będą korzystać z tych naszych projektów i to oni będą w nich żyć. Należy więc szanować ich oczekiwania, ich preferencje i gusty, bez względu na to jakiego byśmy zdania o tym nie mieli. Oczywiście należy je korygować, ale uwzględniać w projekcie. Reszta to jest już tak naprawdę doświadczenie i umiejętność uczenia się na każdym kolejnym projekcie, bo z każdym kolejnym zleceniem projektant wnętrz staje się coraz lepszy.
Lepiej jest Pana zdaniem pracować samodzielnie, czy w zespole?
– Nie mam zbyt dużego doświadczenia z pracy w zespole. Niespecjalnie sobie też wyobrażam pracę nad projektem w taki sposób, kiedy każda osoba wykonuje jakiś odcinek, fragment. Wiem, że niektóre pracownie tak pracują. W moim przypadku, nawet podczas pracy ze wspólnikiem, każdy z nas pracował sam nad swoimi zleceniami, a projekt zawsze był indywidualny i autorski. Zawsze pracowałem sam, więc niespecjalnie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Ja lubię pracować samodzielnie.
Jakby Pan dokończył zdanie: “Architektura wnętrz to dla mnie…”
– Architektura wnętrz to dla mnie możliwość wyżycia się estetycznie. Druga rzecz, to jestem uzależniony od satysfakcji, a tworzenie dla klientów kolejnych wnętrz, daje mi tę satysfakcję.
Jak wygląda proces projektowania i aranżacji wnętrz. Który z jego etapów jest najtrudniejszy?
– Nie chciałbym tu nikogo zanudzić, bo to tak naprawdę proces dosyć złożony, ale wymienię takie trzy podstawowe etapy, z czego dwa pierwsze są moim zdaniem najważniejsze. Pierwszy etap to rozmowa. To rozpoznanie potrzeb klienta, wywiad i obserwacja, o której wspomniałem wcześniej. Następnie stworzenie na tej podstawie pierwszego rzutu, pierwszej koncepcji. To stanowi podłoże pod dalsze dyskusje i dalsze odkrywanie po trosze klienta. Kolejny etap to są wizualizacje i to jest zdecydowanie etap, nie wiem czy najtrudniejszy – bo to zależy od projektu – ale najbardziej pracochłonny i czasochłonny. On tak naprawdę polega na przedstawieniu swojego pomysłu w najlepszym świetle, w możliwie najlepszej formie i w jak najdokładniejszy sposób. Kolejny, ostatni etap to przygotowanie rysunków wykonawczych dla ekip.
No i oczywiście sama realizacja projektu, bo jest to z punktu widzenia tego jak pracuję, również etap projektu. Nie zdarza mi się, żeby projekt kończył się na przygotowaniu dokumentacji. Praca nad projektem zawsze kończy się na przeprowadzce klienta albo nawet czasem jeszcze po przeprowadzce spotykamy się i wybieramy ostatnie rzeczy.
Skąd czerpie Pan inspirację do pracy?
– Z wielu źródeł. Śmieję się, że z projektantem to jest trochę tak, jak z głodnym mężczyzną. On idzie ulicą i jego oczy wychwytują tylko menu restauracji i tak samo jest z projektantem, wychwytuje ciekawe bryły i detale. Kiedy wyjeżdżam gdzieś na wakacje, spaceruję, widzę jakieś budynki, stoję w korku, to czasami rzucają mi się w oczy fajne rzeczy, którymi staram się nasiąkać. Jest tak, że widzi się jakieś fajne detale i nie przenosi się ich jeden do jednego do projektu, bo nie byłoby to właściwe, ale one zaczynają jakiś proces myślowy i powodują, że na bazie tego – czy za przyczyną tego – coś powstaje. Ogromną inspiracją jest Internet, czasami są to nowinki producentów czy targi. Całe Włochy i tamtejszy design, to jest jedna wielka inspiracja. Ogromną inspiracją są sami inwestorzy, sami klienci. To często tak charakterystyczne osoby, które mają jakiś jeden ulubiony element, pasję czy zawód. Jakaś ulubiona rzecz, jakiś kolor, jakaś faktura. Coś co zobaczyli i co im się bardzo spodobało albo kupili sobie na wakacjach i przywieźli. I wokół tego tworzy się projekt całego wnętrza.
Pana ulubiony architekt i styl architektoniczny?
– Nie chciałbym wyjść na ignoranta. Wypadałoby tutaj rzucać nazwiskami, ale nie mam takiego projektanta, który byłby dla mnie taką wytyczną i przy każdym projekcie odwoływałbym się do tego co on zrobił, stylu jaki reprezentuje, czy też próbowałbym go w jakiś sposób naśladować albo się w dużym stopniu nim inspirować. Gdzieś tam od zawsze nazwisko Philippe Starck przewija się w mojej głowie. Jest wiele przedmiotów, których używałem w projektach, które on zaprojektował. Bardzo fajne kolekcje, ceramika firmy Duravit, którą bardzo lubię. Jakbym miał wskazać takie nazwisko, które przychodzi mi na myśl, to pewnie właśnie to nazwisko, ale czy ja się nim inspiruję?
Odnośnie stylu, to każdy który jest jakimś wyzwaniem. Jakiś czas temu pewnie odpowiedziałbym, że stylistyka nowoczesna, minimalizm, bo najwięcej się w tym stylu poruszałem. To było też narzucone przez klientów. Teraz styl skandynawski bardzo się rozpowszechnił. Dużo klientów oczekuje, w swoich mieszkaniach takiej stylistyki. Osobiście lubię takie style, które są troszeczkę bardziej odbiegające od standardu, stwarzają mi wyzwanie i chyba właśnie chodzi o to wyzwanie. Jeśli jest styl, w którym ja się nie do końca czuję dobrze, a potrafię zaprojektować wnętrze w tym stylu, a następnie klient i ja jesteśmy zadowoleni z rezultatu, to na ten moment jest to mój ulubiony styl.
Czy ma Pan jakieś ulubione pomieszczenie, którego projektowanie przynosi Panu najwięcej satysfakcji?
– ( śmiech) Tutaj odwrócę troszeczkę pytanie i samą odpowiedź, bo pomieszczenie którego zawsze najbardziej nie lubię, to jest łazienka, ale to łazienka zawsze daje mi najwięcej satysfakcji, bo wychodzi mi zawsze najfajniej. Z mojego punktu widzenia, podkreślam, że to jest moje subiektywne zdanie. Analizując swoje wcześniejsze projekty, często miałem tak, że kończąc projekt odczuwałem niedosyt i byłem dla siebie bardzo krytyczny. Zarzucałem sobie, że mogłem zrobić coś lepiej. Nadal zresztą tak jest. Potem wracam do niego po kilku dniach i okazuje się, że mi się podoba, a z całego mieszkania najbardziej podoba mi się właśnie łazienka.
Trudno jest być w Polsce architektem wnętrz?
– Nie, nie jest trudno. Moja obserwacja jest taka, że Polacy lubią ładnie mieszkać. To już nawet nie chodzi o to, czy ktoś ma lepszy, czy gorszy gust, tylko po prostu lubią mieć ładnie. Na Zachodzie spotkałem się z tym, że bardzo często nie przywiązuje się do tego wagi. Wracając do pytania, z mojego punktu widzenia, w tym czasie to nie. Pracę mam zaplanowaną na 3-4 miesiące do przodu, co jest bardzo komfortowe. Rynek materiałów mamy ogromny, wybór jest wręcz nieograniczony.
Czy istnieją jakieś zasadnicze różnice pomiędzy polskim rynkiem architektury wnętrz, a tymi zagranicznymi?
– Chcąc być wiarygodnym, musiałbym na tym rynku zagranicznym popracować i zobaczyć, jak to faktycznie tam wygląda. Możemy obserwować świetne realizacje zagranicznych projektantów, nowe wzornictwo na ekspozycjach targowych. Zagraniczny rynek działa bardzo prężnie, a w Polsce? W Polsce ten rynek cały czas się rozwija. Zmienia się mentalność, dużo ludzi docenia coraz bardziej pracę projektanta wnętrz i jest to cały czas tendencja zwyżkowa. Mam taką nadzieję. 🙂
Czy przeciętnego Kowalskiego stać na usługi architekta wnętrz, czy też są one bardziej skierowane do nieco zamożniejszych klientów?
– Zdecydowanie tak, stawki nie są wygórowane. Przede wszystkim przeciętnego Kowalskiego nie stać, na uczenie się na własnych błędach. Nie stać go na pomyłki, za które będzie musiał – tak czy inaczej – zapłacić. Nie stać go również na jakieś nieprzemyślane wybory. Ja mówię o takich inwestycjach, gdzie osoby mają jakąś pulę swoich oszczędności, plus biorą kredyt, kupują mieszkanie i to mieszkanie jest tak naprawdę ich realizacją przynajmniej na najbliższe 10 lat. Dodatkowo obserwuję, że te osoby nie chcą mieć już tak jak sąsiedzi. Każdy chciałby mieć inaczej i każdy chciałby mieć po swojemu. Tutaj praca z projektantem daje tak naprawdę ogromne możliwości, bo klienci korzystają z doświadczenia dziesiątek mieszkań, które zostały zrealizowane. Jak wspomniałem wcześniej, projektant uczy się za każdym razem. Każde kolejne mieszkanie, to jest kolejne nowe doświadczenie. Zwłaszcza, że staramy się w każdym mieszkaniu wymyślić coś nowego. Obserwuję też, że dużo osób dysponujących małym budżetem na mieszkanie, decyduje się na moje usługi. Ta argumentacja do nich trafia i oni faktycznie uważają, że to jest tak trochę jak wykupić Autocasco na urządzanie mieszkania. 🙂
Jakich wskazówek udzieliłby Pan młodym osobom, które wiążą swoją przyszłość z architekturą wnętrz? Od czego powinny zacząć i na jakie studia się zdecydować?
– Na pewno takie osoby powinny się zastanowić, czy to im naprawdę sprawia frajdę. Bo to nie jest taka praca mechaniczna, tylko to jest praca bardzo kreatywna i cały czas trzeba coś wymyślać, cały czas trzeba coś tworzyć. Faktycznie trzeba to lubić, żeby te pomysły w głowie powstawały. Nie może to być praca „za karę“ lub tylko dla pieniędzy, bo to zdecydowanie za mało. Druga rzecz to jest doświadczenie, które warto zdobywać. Warto zacząć zawodową drogę w dobrej pracowni u boku dobrego architekta, obserwować i uczyć się.
Jak ważne w zawodzie architekta jest posiadanie dobrego programu do projektowania wnętrz?
– To jest bardzo ważne, ponieważ to ułatwia pracę. To narzędzie do pracy, a w każdej pracy dobre narzędzia są bardzo ważne. W zawodzie projektanta dobre oprogramowanie nie może ograniczać. Trzeba wybrać taki program, który jest w stanie przedstawić jak najwięcej naszych pomysłów. Inwestorzy, klienci przyzwyczaili się do pewnego standardu obsługi, że mieszkanie już nie jest niespodzianką, tylko projektant przedstawia wizualizacje i one z dużą dokładnością oddają jego pomysł. To jest bardzo fajne, bardzo wygodne, bardzo bezpieczne dla dalszej współpracy. Problem pojawia się w momencie, kiedy projektant ma pomysł, ale sam siebie stopuje, bo powstaje pytanie: „…ale jak ty to zwizualizujesz? Jak to przedstawisz?”. Dlatego uważam, że dobre oprogramowanie powinno dawać dużą elastyczność i możliwości w działaniu.
W jaki sposób program do projektowania wnętrz InteriCAD wspomaga Pana codzienną pracę?
– Jeśli chodzi o program InteriCAD, to wykonuję w tym programie głównie wizualizacje. Zdecydowałem się na niego właśnie dla tego, o czym już mówiłem. Mogę w InteriCAD, w jego środowisku CAD, narysować niemal wszystko, to co sobie wymyślę. Myślę, że wiele jeszcze się nauczę, bo to nie jest z pewnością koniec możliwości. Druga rzecz to możliwość tworzenia bardzo realistycznych wizualizacji. Ułatwia to bardzo rozmowy z klientami. W zasadzie późniejsza realizacja tego pomysłu jest już bardzo prosta, bo nie ma żadnych niespodzianek, nie ma żadnych niejasności. Pracuje w programie InteriCAD dokładnie rok. Zdecydowałem się na niego, bo wcześniejszy program do projektowania wnętrz, na którym pracowałem, w jakiś sposób mnie ograniczał i to było głównym powodem zmiany. Poza tym InteriCAD daje mi większe możliwości i bezpieczeństwo poprzez świetne wsparcie techniczne. Cały czas jeszcze uczę się tego programu. Staram się, aby moje wizualizacje, poza tym, że pokazują moją propozycję, były jeszcze w bardzo dobrej jakości.
Czy posiada Pan jakieś wymarzone zawodowe zlecenie?
– Takie surowe, bardzo męskie wnętrze. 🙂 Tak naprawdę chyba wymarzone zlecenie to jest takie, kiedy kończę projekt, a klienci przeprowadzają się do mieszkania i po jakimś czasie dostaję maila, że mieszkanie ich cieszy, a zastosowane rozwiązania, ułatwiają im życie. To są bardzo miłe sytuacje. To są właśnie wymarzone zlecenia. Takie, z których klienci są zadowoleni.
Jako, że było to już ostatnie pytanie w tym wywiadzie, proszę powiedzieć, czego możemy Panu życzyć?
– ( śmiech) Właśnie takich zleceń. Takich, z których klienci będą zadowoleni. Bo to jest komfort pracy i gwarancja zleceń w przyszłości.
W takim razie życzymy Panu wyłącznie takich zleceń. Dziękujemy serdecznie za rozmowę.
– Bardzo dziękuję.
Więcej informacji i galerię zdjęć Pana Michała Strawy można znaleźć na stronie: www.michalstrawa.pl